czwartek, 17 marca 2011

USZCZĘŚLIWIANIE KOGOŚ NA SIŁĘ MA SENS

A ludzie którzy nie chca być uszczęśliwiani, to jacyś autodestruktorzy, którzy nie portrafią nauczyć się z czegoś cieszyć.
Rodzice powinni te dzieci, które nie chca byc uszczęśliwione i marudzą, karać. Obecne pokolenie marudów wychowane w konsumpcjonizmie winne jest temu, ze ludzkość ma problemy z pewnościa siebie, zadowoleniem, dzietnością, wiazaniem się w grupy bliskie i formalne.
Polacy to kalsyczny naród maruderów, któremu na za wiele pozwolono.
Naród ten nie potrafi zbudować coś wielkiego, albo potrafi niewiele.
Zawsze nalezy nałożyć na niegho pewne karby, aby coś dobrego stworzył.
Pod radzieckim butem Polacy nauczyli się planować (choć od lat 70. zaczęli sie tego oduczać), budowali polski kraj, a nie wyjeźdżali budowac inne kraje, praca była dla każdego, a nie dla wybranych, człowieka traktowano jak podmiot, a nie jak przedmiot lub lepiej pomiot, w Polsce produkowano elektronikę, Polska doszła do 12-tej pozycji w produkcji przemysłowej, rodziło sie dużo dzieci - przynajmniej jak na Europę, masowo chodzono na wybory, powszechnie czytano książki.
Po 1989 Polacy, gdy dano im wiele swobód, nagle porzucili dyscyplinę masowo (choc zaczęło sie to juz w II połowie lat 70.). Nie chciało sie chodzić na wybory, nie chciało sie czytać książek, cały dzień siedzieli przed telewizorem, państwo powiedziało, ze bezrobocie niczemu nie szkodzi, więc pozwolono na 20-procentowe bezrobocie, a Polacy nie ruszyli nawet tyłka, aby to zmienić i zastrajkować. Nie chciało im  sie robić dzieci. Pozwolono, by ilość budowanych mieszkań drastycznie spadła. przez piętnaście lat nie budowano dróg, a udział inwestycji w dochodzie narodowym przez ten czas drastycznie spadł. od drugiej połowy lat 70. istnieje problem wielu nieterminowo budowanych i oddawanych obiektów. Uwierzono spontanicznemu rynkowi, a ten Polaków zwyczajnie wyśmiał. Z bibliotek wyrzucano Marksa i powstał teraz paradoks, że w byłym socjalistycznym kraju jest mniej ksiażek na jego temat niż w w zachoidnich krajach kapitalistycznych. Polacy oduczyli sie planowania, oddając sie opiece jakimś cudownym obrazkom lub kazaniom ojca Rydzyka albo dogmatom ekonomicznych liberałów spod znaku Balcerowicza lub Korwina. obecnie trzy miliony firm są w stanie zatrudnić mniej ludzi niż kilkadziesiat tysiecy z czasów komuny. Ba, najczęściej firmy sa jednoosobowe, co tylko udowadnia tezę, ze Polacy to naród, który nie umie sie organizować.
Byliśmy wielcy, jesteśmy mali.
Proces gnicia zaczął się w latach 70. i trwał co najmniej do 2005 roku. Od wtedy płyną pieniadze z Unii i coś na lepsze sie zmienia, choć jeszcze mamy sporo do osiagniecia, aby być tak silnymi i pewnymi siebie, jak około 1975 roku.
Proces gnicia jest widoczny w kulturze. Kino lat 80.  było dekadenckie, czego najlepszym przykładem "Miś" o nikłej wartości artystycznej kultywujacy przecietnosć, a nawet niudacznictwo. W latach 90. i jeszcze teraz imituje sie głównie kino zachodnie, a głębszych pomysłów brak. Brakuje ozywienia, czemu sprzyja raczej aideologiczna (pragmatyczna) lub monoideologiczna (katolicki nacjonalizm w wydaniu IV RP) cecha polskiej demokracji i wciąz zmieniajace sie partie. Dlatego potrzeba rządów jednej partii, aby coś mogło się zmienić. Demokracja nasza zbyt długo kultywowała słabość, przecietność, a ostatnio zajęła się głównie trumnami.
Apeluję więc o głos w najbliższych wyborach na właściwą partię...

1 komentarz: